Uke i nage- uwagi etyczne
Sylwia Wrona
Rozpoczynając trening aikido, często po raz pierwszy wchodzimy w pewien specyficzny rodzaj kontaktu fizycznego z drugim człowiekiem. Spotykamy się z jego oporem, uporem, z fizyczną siłą, ale także emocjami, które drzemią w naszym partnerze i właśnie w momencie kiedy łapie nas za rękę wydobywają się, przebudzone, na powierzchnię. Specyfika spotkania z Drugim, specyfika połączenia, jakiego po latach ćwiczeń możemy doświadczyć na macie, polega na tym, że reguły gry, w którą z pełną odpowiedzialnością angażujemy się, nie są do końca jednoznaczne. Pojawia się w nich element „kontrolowanej nieprzewidywalności”, element chaosu, spontaniczności, element niewiadomego. Jest to rodzaj zagadki, której rozwiązanie znajdujemy w momencie wykonywania techniki, doświadczamy go całym sobą, a nie tylko za pomocą wyostrzonego intelektu. Wszystko to ucieleśnia się w osobie Drugiego, naszego uke, współpartnera, dla którego to my, z kolei jesteśmy „nieznanym, nieprzewidywalnym”. Niepewność sytuacji, w której się znajdujemy potęguje fakt, że jesteśmy na treningu a nie na ulicy – nie można zatem „iść na żywioł” i z całym impetem uderzać naszego kolegę. A zatem – nasze spotkanie ze współćwiczącym nie jest walką.
Z drugiej strony – jesteśmy na treningu aikido – sztuki walki, a zatem, w kontakcie z drugim nie możemy zachowywać się zupełnie biernie. Nasze zadanie nie polega na chwytaniu za rączkę i pozostawianiu rzeczy ich własnemu biegowi. Żeby to, co robimy miało sens musimy być ofensywni, cały czas podczas wykonywanej techniki.
Ważne jest znalezienie równowagi pomiędzy ślepą agresją, omamiającymi emocjami, płynącymi gdzieś z głębi naszego człowieczeństwa ( nienawiść, zawiść, zazdrość, gniew, pożądanie), a obojętnością, całkowitym brakiem zainteresowania wobec kogoś, kto próbuje, tak jak my, nauczyć się tego, jak radzić sobie w sytuacjach, kiedy konfrontacja z owymi emocjami wydaje się nieuchronna.
Jesteśmy na treningu- a to oznacza, że nie robimy rzeczy dowolnych, nie sprawdzamy wytrzymałości na ból naszego kolegi; pozwalamy mu i sobie doświadczać bezpiecznych granic, zarówno w wykonywaniu techniki, jak i w jej odbieraniu. Oznacza to, że nie oszukujemy nage i nie kładziemy się wyjąc z bólu, gdy ten nawet nas nie dotknął. Ale też, nie udajemy lepszych niż jesteśmy i nie trzymamy się wyprostowani, choć właśnie nasz nadgarstek ulega mniej lub bardziej trwałej deformacji, a my za nic nie chcemy się do tego przyznać.
Ślepy, ośli upór nie jest przydatną cechą. Trzeba odróżnić upór od wytrwałości i konsekwencji.
I znowu, jest też druga strona: nasz trening, to trening aikido – sztuki walki- musimy więc być przygotowani na to, że zawsze może się wydarzyć coś wykraczającego poza przyjęte ramy. Cały czas powinniśmy zachowywać czujność, pełną świadomość i kontrolę nad sytuacją, w której się znajdujemy. A to oznacza, że:
- kiedy jesteśmy nage- wykonującym technikę, staramy się „podporządkować” sobie uke, trzymać go w odpowiednim dystansie, wygodnym dla nas, w odpowiednim wychyleniu, wygodnym dla nas i w odpowiedniej decentralizacji, która będzie nam sprzyjać w prawidłowym wykonaniu techniki. Jednym słowem, wykonując technikę ”urabiam”, „tworzę” swojego uke, tak jak mi wygodnie. Granicą dla moich poczynań jest odpowiedzialność za tego człowieka, z którym ćwiczę, który pozwala mi się rozwijać, który oddaje mi swoje ciało, po to, żebym ja nauczył się techniki. Granicą jest zrozumienie, że uke nie jest dla mnie workiem treningowym, martwym przyrządem, z którym mogę zrobić co mi się rzewnie podoba. Uke jest moim pomocnikiem. Uke jest sprzymierzeńcem, nie napastnikiem!!!
- kiedy jesteśmy uke- przyjmującym technikę, staramy się w każdej chwili rozumieć, co też robi z nami nage, staramy się kontynuować atak- bo przecież cała ta sytuacja zaistniała po to, żeby doprowadzić do konfrontacji. Nie poddajemy się wraz z zaczarowanym dotknięciem kolegi. Cały czas, podobnie jak nage, próbujemy wypracować swoją pozycję; my także dążymy do stabilizacji, my także staramy się „opanować” sytuację, w której się znaleźliśmy. Czujność musi cechować uke również dlatego, że na sali jest więcej niż dwóch ćwiczących i warto orientować się w swoim położeniu w przestrzeni, aby w tym samym czasie, w tym samym miejscu nie zrobiło się zbyt tłoczno. O tym, oczywiście powinien pamiętać także nage. Będąc uke pomagamy koledze nauczyć się techniki, ale także uczymy swoje ciało racjonalności. Tak, tak! Nie jest rozsądne doświadczać bólu kręgosłupa, nie jest zbyt mądre znosić w nieskończoność przeraźliwy ból nadgarstków, nie mówiąc już o odbitych nerkach i innych narządach. Warto nauczyć swoje ciało tego, jak powinno się zachować, by nie robić sobie krzywdy. Okazuje się zatem, że i uke uczy się czegoś dzięki nage!
Kontakt z drugim człowiekiem na treningu aikido jest spotkaniem, w którym obie strony mają sobie coś do zaoferowania i obie mogą coś otrzymać. Naszym zadaniem jest sprawienie, żeby to spotkanie, ta relacja wymiany, miała konsekwencje w obopólnej korzyści. Spotkanie nage i uke ma być spotkaniem symbiotycznym, a nie pasożytniczym.
Nie walczymy, ale też nie udajemy; nie ścieramy się ze sobą, ale też nie „podkładamy”, staramy wzajemnie się nauczać i rozumieć.
Uke i nage w czasie treningu przeżywają ze sobą taką „niewielką przygodę”, której reguły są ustalone, ale szczegóły wypełnia ich własna kreatywność. Mogą się „kłócić” i „godzić”, rozstawać i schodzić…Na początku drogi, kiedy uczymy się ruchów, pomiędzy dwoma ćwiczącymi osobami może wydarzyć się dosłownie wszystko. Kiedy technika nie jest opanowana ani przez wykonującego, ani przez tego, który ją odbiera, rzeczy wymykają się czasami spod kontroli. Często dochodzi do urazów. Potem gesty stają się bardziej mechaniczne, nasza czujność jest uśpiona, atak i odbiór techniki jest schematem, w którym rzadko coś się zmienia. Mechaniczność możemy spotęgować ćwicząc stale z tymi samymi partnerami, którzy zdążyli przyzwyczaić się do naszego sposobu otwarcia, prowadzenia itd. A później? Później wracamy do początków, znów wszystko staje możliwe, znów przewidywalność pojawia się na krótką tylko chwile, zazwyczaj za późno, by odpowiednio zareagować. Później, spotkanie na macie drugiego, jest spotkaniem jednej wolnej osoby z inną wolną osobą; jest to dialog tych wolności.
Gdzieś w sercu aikido leży idea spotkania, dialogu…
Aikido nie tylko jest „metafizyczne”, jest także etyczne!