Ten wstępniak miał powstać dużo wcześniej, jeszcze w czerwcu. Jednak splot różnych okoliczności spowodował, że piszę go dopiero teraz. Za nami specyficzne Aiki-wakacje. Specyficzne, gdyż myśli krążyły wokół Sensei Zięby, któremu wysyłaliśmy wszyscy pozytywną energię. Po ponad 18 latach z Sensei na macie i poza nią nigdy jednak nie miałem wątpliwości, że nasze spotkanie w dojo będzie tylko kwestią czasu i po trzech miesiącach tak też się stało. Bardzo się cieszę, że wszystko idzie w dobrym kierunku!
Lipiec i sierpień zdominowały wyjazdy na seminaria i obozy. Cieszę, że razem z Dariuszem Feliksikiem reprezentowaliśmy Aikido Chrzanów na obchodach jubileuszu 50-lecia szkoły New York Aikikai, a tym samym jubileuszu aktywności Sensei Yamady na macie.
Spędziliśmy z Darkiem trzy niesamowite tygodnie jako uchi-deshi w NY Aikikai. Osobiście, po latach wyjazdów do NY, w każde wakacje odczuwam potrzebę zamieszkania w dojo, bycia blisko Sensei i po prostu trenowania. Pięć, sześć godzin dziennie na macie działa lepiej niż najlepsza psychoterapia i pozwala uwolnić „głowę” od problemów codzienności. Ładowanie akumulatorów na cały rok gwarantowane
Korzystając z pobytu w NY, odwiedziliśmy również dojo Sensei Richarda Sticklesa. Sensei bardzo się ucieszył z naszej rewizyty (gościł przecież w Chrzanowie w maju), podjął nas jak członków rodziny i zaproponował poprowadzenie gościnnego treningu w ASNJ. W drodze powrotnej do Polski, odwiedziliśmy jeszcze Belgię i dojo Sensei Petera Van Marcke, który organizował seminarium instruktorów Sansuikai. Razem z innymi dojo-cho przez cztery dni prowadziliśmy treningi w Antwerpen Aikikai. To spotkanie jeszcze bardziej umocniło nasze przyjacielskie relacje, a dla uczniów, mam nadzieję, było cennym doświadczeniem.
Przełom lipca i sierpnia to tradycyjnie nasz obóz, tym razem w Bocheńcu. Po latach przerwy wróciliśmy na „stare śmieci”. Praca z osobami oddanymi pasji Aikido, była jak zwykle czystą przyjemnością. Gratuluję wszystkim wytrwałości i siły w pokonywaniu własnych słabości. Szczególnie tych, które pojawiały się w okolicach godziny 6 rano Dodatkowe brawa należą się naszym dzieciakom i Basi, która podjęła się trudu organizacji obozu dla nich.
Aiki-wakacje zwieńczył tradycyjnie obóz w Bernau. To dobrze, że nasze dojo reprezentowało w sumie 5 osób. Takie doświadczenia są bezcenne, nie tylko z tego powodu, że treningi prowadził Sensei Yamada, ale również ze względu na wymianę doświadczeń z osobami z całej niemal Europy. Mam nadzieję, że również na jesieni będziecie uczestniczyć w seminariach, których w tym roku jest pod dostatkiem.
Przed nami 11 rok treningów w Chrzanowie. Jak pokazuje doświadczenie, nigdy nie można być niczego pewnym, a życie jest nieprzewidywalne. Trywialne? Tak, ale najprostsze prawdy człowiek sobie uświadamia dopiero wtedy kiedy go „to” spotka.
Niezależnie więc od tego jakie się ma doświadczenia za sobą, należy pielęgnować tylko dobre wspomnienia. Ze złych natomiast należy wyciągnąć wnioski i o nich zapomnieć. Trening aikido, wyjazdy na seminaria, poznawanie nowych ludzi, dostarcza niesamowicie dużo pozytywnych doświadczeń. Sensei Yamada, jako centralna postać organizacji Sansuikai, przyciąga bardzo pozytywnych ludzi i niesamowicie spala ich ze sobą. Kiedy w Bernau zaprosiliśmy do naszego domku Sensei Roberto, długo o tym rozmawialiśmy. W końcu każdy miał określić czym jest dla niego społeczność Aikido. Razem z Roberto odpowiedzieliśmy bez wahania: Rodziną. Mam nadzieję, że też tego doświadczacie.
Keep practicing hard!
Piotr Burnos
PS.: Dla tych, którzy dotrwali do końca :). Piątkowe treningi z bokken w Chrzanowie chcę poświęcić na pracę nad „spuścizną”, którą zostawił nam Sensei Stickles. Również w Jaworznie u Dariusza Feliksika, raz w miesiącu będę organizował specjalne treningi temu poświęcone. Zapraszam wszystkich na te zajęcia. Szczegóły niebawem.